Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik
627
BLOG

Skandaliczna zmiana w ustawie audiowizualnej

Joanna Krzysztofik Joanna Krzysztofik Rozmaitości Obserwuj notkę 4

 

 

Kolejny sposób, by dobrać się do naszych pieniędzy! Nadchodzi zmiana w ustawie audiowizualnej. Teraz opłata będzie trzeba płacić za możliwość korzystania z mediów publicznych nawet jak się z nich nie korzysta.
 
Opracowany kilka miesięcy temu projekt MKiDN dotyczy zmiany ustawy o opłacie audiowizualnej, która zastąpi obowiązujący teraz abonament radiowo-telewizyjny.
 
Opłata audiowizualna nie będzie pobierana za faktyczne korzystanie z programów nadawców publicznych, ale za możliwość odbioru programów. Będzie obowiązkowa i powszechna. Państwo zagwarantuje każdemu obywatelowi usługę, a to czy z niej skorzysta, zależy od niego
- mówi Bogdan Zdrojewski, szef Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
 
Niby dlaczego ktoś ma płacić za kogoś innego? Zwłaszcza za kogoś, kto nigdy nie skorzysta z tego za co płaci ten pierwszy?
 
To trochę tak jak z publiczną służbą medyczną w Polsce. Nawet ci, którzy są zdrowi, lub korzystają z placówek prywatnych, podlegają obowiązkowi opłaty składki zdrowotnej. Mogą skorzystać z publicznej służby medycznej lub nie. Tego typu usługa państwa musi mieć charakter powszechny i musi dotyczyć każdego obywatela
- ocenił minister Zdrojewski.
 
I już wiadomo czemu służba zdrowia jest w takim, a nie innym stanie. Na NFZ płacą wszyscy podatnicy, a korzystają tylko niektórzy (bo część leczy się prywatnie). Kolejki do lekarzy, szczególnie do specjalistów są kilometrowe, a na wizyty lub operacje trzeba czekać nawet kilka miesięcy. Na wizytę prywatną nie każdego stać. W państwowych placówkach medycznych kwitnie łapówkarstwo, które ułatwia dostanie się na wizytę lub załatwienie zabiegu w bliższym terminie.
 
Tylko nie przytaczajcie mi proszę argumentu, że dzięki temu lekarze i pielęgniarki zarobią, a biedniejsi obywatele mają darmową opiekę medyczną. Zważywszy na to, że aparat państwa zapewnia nam "darmową" opiekę medyczną, część ludzi bimba sobie na swoje zdrowie. Myślą sobie "A co tam? Nażrę się hamburgerów ile zechcę. Nachlam się wódki ile wlezie. W razie czego państwo zapewni mi leczenie". Przez to nie starcza pieniędzy na leczenie naprawdę potrzebujących. Na przykład na operację serca dla małego dziecka. Na dodatek to wcale nie jest za darmo, bo jest droższe od prywatnej opieki medycznej. Pieniądze idą nie tylko na zarobki pracowników placówek medycznych, ale i na pensje i wyposażenie dla urzędników zajmujących się rozdziałem podatków na lecznictwo, a część z nich przywłaszczyłaby sobie jakieś pieniądze.
 
Na wolnym rynku placówki medyczne dbałyby o jakość leczenia i niskie ceny, czym przyciągałaby pacjentów klientów. Jak jakaś ewidentnie szkodziłaby pacjentom, ci poszliby do konkurencji.
 
Wróćmy jednak do tematu.
 
Nowe przepisy mają też gwarantować wysoki poziom ściągalności opłaty audiowizualnej, za czym poszedłby wyższy poziom publicznego finansowania misyjnej działalności nadawców publicznych.
 
Uważam, że w pierwszym roku obowiązywania opłaty audiowizualnej, minimum 10 procent dochodów z niej powinno być przeznaczone na dofinansowanie programów misyjnych, realizowanych przez podmioty prywatne - np. TVN, Polsat, prywatne radia etc. Ta kwota w przyszłości powinna być zwiększana. Górny pułap powinien zostać określony w odrębnej decyzji KRRiT
- mówi Zdrojewski.

Na czym polega owa misyjna działalność nadawców publicznych? Bo ja ilekroć przysłuchiwałam się temu co leci w telewizji, to słyszałam jeden wielki bełkot. Pewnie chodzi o finansowanie jakichś karierowiczów, którzy będą pleść bzdury o rzekomych zaletach quasi ideologi gender i tym podobnych zbrodniczych doktrynach.

Zgodnie z założeniami nową formę opłaty audiowizualnej będzie się naliczać od każdego gospodarstwa domowego bez potrzeby rejestracji odbiorników. Resort podpiera to danymi GUS, według których w 97,9 proc. gospodarstw domowych jest co najmniej jeden telewizor. Do odbioru programów radiowych i telewizyjnych używa się zarówno tradycyjnych odbiorników jak i komputerów, tabletów oraz telefonów komórkowych. To oznacza, że nawet w większości gospodarstw domowych, w których nie ma telewizorów, jest urządzenie umożliwiające odbiór programów.
 
Władzy chodzi chyba o to, żeby ludzie nie kupowali komputerów ani innych urządzeń dających możliwość korzystania z internetu. Bo a nóż natrafią na wypowiedzi kogoś, kto obnaża prawdziwą twarz tego, co szaleje na obecnej scenie politycznej i mieniącego się różnymi odcieniami lewicowości.
 
Projekt trafił już do Marszałek Sejmu Ewy Kopacz. MKiDN nie ma jeszcze od niej odpowiedzi.
 
Teraz spierają się m.in. jak pobierać tę opłatę.
 
To najważniejsza ze spraw do ustalenia w tej chwili, a różnica zdań jest poważna. Z mojego punktu widzenia najbezpieczniejszym sposobem jest pobieranie opłaty od każdego adresu pocztowego. To także sposób najprostszy, bo niezawodny w odniesieniu do osób fizycznych i podmiotów prawnych
- mówi szef MKiDN.
 
Według drugiej koncepcji płaciłoby się "od urządzenia" - czyli za zarejestrowany licznik elektryczny. Minister uważa ten sposób za zbyt skomplikowany w przypadku podmiotów prawnych.
 
Opłata ma wynosić zaledwie 10-12 zł. miesięcznie. Zdrojewski chce też, aby ci którzy zapłacą od razu za cały rok, nie wydali więcej niż 100 zł.
 
Co za wspaniałomyślność! Poza tym znowu jest nad czym dyskutować przed kamerami! Przypuszczam, że będą potrzebni do tego wszystkiego nowi urzędnicy, aby nadzorować pobieranie i rozdział pieniędzy z tych podatków. I trzeba będzie ich przecież opłacić.
 
Tylko niektórzy będą zwolnieni z opłaty audiowizualnej.
 
Utrzymamy ulgi dla emerytów i rencistów w określonym wieku lub w trudnej sytuacji finansowej
- zapowiedział minister.
 
Według Zdrojewskiego w pierwszym roku realizacji ustawy o opłacie audiowizualnej powinno się utrzymać wszystkie obecnie obowiązujące ograniczenia mediów publicznych odnośnie reklam.
 
Obecnie media publiczne nie mogą przerywać audycji reklamami. W kolejnych latach po wdrożeniu tej ustawy ograniczenia dotyczące reklam w telewizji powinny być zwiększane. Sposób redukcji reklam w telewizji powinien zostać określony w aktach wykonawczych - KRRiT albo MKiDN. Media publiczne muszą spodziewać się jednak kolejnych ograniczeń dotyczących reklam.

Mam lepszy pomysł. Niech aparat państwa przestanie wpierniczać się na chama do mediów! Trzeba je sprywatyzować i tyle! Wtedy obywatele - jako konsumenci - wybiorą co chcą oglądać. Media będą wtedy producentami pełną gębą i będą rywalizować o klienta, zachęcając go niskimi cenami i wysoką jakością swoich programów. Wtedy będą też miały dużo większą szansę dobierania materiałów do wiadomości według własnego uznania.
 
Po pierwsze, będą pomagać w nagłaśnianiu przypadków zachowań, które nie powinny być akceptowane przez zdrowy kraj. Na przykład:
1). przypadki znęcania się członka rodziny nad resztą rodziny (np. faceta nad żoną i dziećmi),
2). przypadki ewidentnych oszustów, którzy udając potrzebujących wyłudzili od ludzi dobrej woli pomoc charytatywną (której w przyzwoitych krajach aparat państwa nie nadzoruje),
3). przypadki ewidentnego traktowania pracowników jak popychadła przez przełożonych w pracy
 
Czy to kat rodziny, udający potrzebującego, przełożony cham, czy inny delikwent będzie narażony na tym większy ostracyzm społeczny, im bardziej media nagłośnią daną sprawę.
 
Ponadto media będą miały więcej czasu na nagłaśnianie akcji charytatywnych.
 
W normalnych krajach obywatelowi nie zabiera się w podatkach pieniędzy na "pomoc socjalną", to też sam może pomagać bliźnim. Może się też skrzyknąć z podobnymi sobie i mogą pomagać razem. Zwłaszcza w swoich lokalnych społecznościach, gdzie łatwiej jest zorientować się kto naprawdę potrzebuje wsparcia i w jakiej formie, a kto jest oszustem.
 
Co do udziału mediów w tych sprawach, to mogą pomagać nagłośnić jakąś grubszą akcję. Na przykład gdy potrzebne są dla jakiegoś chorego pieniądze na bardzo kosztowny zabieg, jego samego na to nie stać, a lokalna społeczność w której on żyje nie jest w stanie mu pomóc pomimo chęci. Owszem, teraz też - zwłaszcza w internecie - widnieją apele o pomoc dla kogoś, kto jej potrzebuje (np. na operację dla chorego). Jednak sądzę, że będzie tego więcej gdy media będą tylko prywatne.
 
No bo... popatrzcie, oto przykłady tego czym zajmują się te państwowe.
1. Politycy wygłaszają przed kamerami długie tyrady o niczym. Jedyne co słyszymy z ich ust to teksty typu "musi być dobrze, będziemy się o to starać". W jaki sposób starać? Proszę o konkrety.
2. Jeden polityk zwymyśla innego polityka, bo tamten spojrzał na niego "nie tak jak trzeba". I szwargocze się o tym przez kilka dni non stop.
3. Antoni Macierewicz i jego kolesie wynajdują nowe niezwykłe fakty dotyczące katastrofy smoleńskiej. Moim zdaniem ta sprawa nie powinna być omawiana w mediach dopółki nie zapadnie ostateczny werdykt. I dobrze, że na razie nie odświeżają tego tematu.
4. Jacyś nabuzowani goście ćwierkają o rzekomych zaletach pseudo ideologii gender.
 
Zaraz ktoś powie, że media publiczne same dobierają sobie takie tematy. Jest to błąd, bo w prywatnych częściej słyszę np. o różnych inicjatywach podejmowanych przez ludzi - zwłaszcza zrzeszonych w grupy - których celem jest uświadomienie Polaków jaka jest sytuacja w naszym kraju i co konkretnie należy zrobić, aby ją poprawić.

 
Źródło informacji o zmianach w ustawie audiowizualnej: http://fakty.interia.pl/polska/news-zdrojewski-oplata-audiowizualna-bedzie-obowiazkowa-i-powszec,nId,1088105
Fot: http://fakty.interia.pl/polska/news-zdrojewski-oplata-audiowizualna-bedzie-obowiazkowa-i-powszec,nId,1088105 
 
 
W I D E O T E K A .
 
Piotr Najzer w Olsztynie: 5, 6, 7, 8, 9, 10
 
 
B I B L I O T E K A .
 

[niedostępny]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości